Krótkie podsumowanie postu dr Dąbrowskiej oraz porady dla początkujących :)
Post dr Dąbrowskiej – krótkie podsumowanie
W poprzedni weekend zakończyliśmy post dr Dąbrowskiej
uwieńczony przyzwoitym sukcesem. Obserwując własne ciało odnotowałam spadek
wagi o ok. 2,5-3 kg (u męża ok. 5 kg)
oraz znacznie zmniejszone uczulenie w postaci wysypki. Mam nadzieję, że na
stałe. Oprócz powyższych, znacznie oczyściły się jelita, poprawiło się
trawienie i perystaltyka jelit. Zmniejszył się żołądek, co skutkuje mniejszymi
porcjami jedzenia. Zwiększyła się chęć jedzenia świeżych warzyw, która już była
znaczna. Odeszła chęć nawet na zdrowe słodkie przekąski i orzechy, od których
byłam wręcz uzależniona. Nie powiem, że nie mam kompletnie na nie ochoty. Ale
aktualnie jestem w stanie spokojnie obyć się bez orzechów, a jeszcze ponad dwa
tygodnie temu dzień bez orzechów był dniem straconym. Odeszła ochota na kawę,
której nie pijemy już ok. 2 miesięcy i co gorsza jesteśmy, a raczej byliśmy jej
wielbicielami! Pierwsze dni minęły na lekkim bólu głowy i częstym odwiedzaniu
toalety. Ale wbrew pozorom największy kryzys psychiczny pojawił się na sam
koniec postu. Ale wspierając się i wymyślając coraz to nowe potrawy roślinne
jakoś nie daliśmy się pokonać. Początek nie był aż tak problematyczny, ponieważ
na co dzień odżywiamy się roślinnie i zdrowo.
Zatem jedzenie większej ilości warzyw nie wydawało się być wyzwaniem. No może
cierpiałam psychicznie na brak jaglanki i kaszy gryczanej oraz ciecierzycy,
które tak uwielbiam :-)
Jak wspomniałam pierwsze efekty, które dały o sobie znać to nieznaczny ból głowy.. Czyli jednak było coś w moim organizmie co należało wyczyścić. I po Skanie ciała nawet wiem co… Ilość metali ciężkich w powietrzu, wodzie i otoczeniu, a co za tym idzie w naszych organizmach jest ogromna. A mój organizm z wielu osobistych powodów sam się najlepiej niestety nie oczyszcza. Na szczęście następnego dnia lekki ból głowy ustąpił. Za to oczyszczanie przeszło w wymiar stricte toaletowy ;-P Co też było bardzo pozytywnym objawem :-) Kolejne dni mijały całkiem przyjemnie. Osobiście nie czułam zupełnie słabości, wielkiego głodu lub złości na diecie, jaka się często w takich sytuacjach pojawia. Starałam się urozmaicać nam posiłki. Pierwszy kryzys psychiczny pojawił się w piątek. Piątek jest dla mnie dniem celebracji rozpoczynającego się weekendu. I nie miałam jak celebrować! Zatem trzeba się było wspomóc smacznym pieczonym jabłkiem z cynamonem i okazało się, że nawet kryzysy nie są mi groźne :-) Weekend popłynął warzywami w kolorach tęczy :-) A spaghetti z cukinii z pomidorami, czosnkiem i bazylią podane na obiad spełniło swoją rolę zarówno poprawienia humoru jak i połaskotania podniebienia. Kolejny tydzień nie przyniósł dużych zmian, poza płynnie spadającą wagą oraz kolejnymi pomysłami dań z tych samych warzyw :-) Odczuwalna temperatura w ciele nieznacznie się obniżyła. Co wiązało się z założeniem swetra, ale nie stanowiło specjalnie większego dyskomfortu. Biorąc pod uwagę, że jestem wyjątkowym zmarzluchem :-) Zatem podsumowując, post był czasem całkiem przyjemnym z nowymi doznaniami podniebienia. Zaledwie parę drobnych spadków nie spowodowało negatywnego podejścia do tej diety i na pewno zastosuję ją w przyszłości jeszcze nie raz :-)
![]() |
Zdj. alkalicznystylzycia.blogspot.com |
Jak wspomniałam pierwsze efekty, które dały o sobie znać to nieznaczny ból głowy.. Czyli jednak było coś w moim organizmie co należało wyczyścić. I po Skanie ciała nawet wiem co… Ilość metali ciężkich w powietrzu, wodzie i otoczeniu, a co za tym idzie w naszych organizmach jest ogromna. A mój organizm z wielu osobistych powodów sam się najlepiej niestety nie oczyszcza. Na szczęście następnego dnia lekki ból głowy ustąpił. Za to oczyszczanie przeszło w wymiar stricte toaletowy ;-P Co też było bardzo pozytywnym objawem :-) Kolejne dni mijały całkiem przyjemnie. Osobiście nie czułam zupełnie słabości, wielkiego głodu lub złości na diecie, jaka się często w takich sytuacjach pojawia. Starałam się urozmaicać nam posiłki. Pierwszy kryzys psychiczny pojawił się w piątek. Piątek jest dla mnie dniem celebracji rozpoczynającego się weekendu. I nie miałam jak celebrować! Zatem trzeba się było wspomóc smacznym pieczonym jabłkiem z cynamonem i okazało się, że nawet kryzysy nie są mi groźne :-) Weekend popłynął warzywami w kolorach tęczy :-) A spaghetti z cukinii z pomidorami, czosnkiem i bazylią podane na obiad spełniło swoją rolę zarówno poprawienia humoru jak i połaskotania podniebienia. Kolejny tydzień nie przyniósł dużych zmian, poza płynnie spadającą wagą oraz kolejnymi pomysłami dań z tych samych warzyw :-) Odczuwalna temperatura w ciele nieznacznie się obniżyła. Co wiązało się z założeniem swetra, ale nie stanowiło specjalnie większego dyskomfortu. Biorąc pod uwagę, że jestem wyjątkowym zmarzluchem :-) Zatem podsumowując, post był czasem całkiem przyjemnym z nowymi doznaniami podniebienia. Zaledwie parę drobnych spadków nie spowodowało negatywnego podejścia do tej diety i na pewno zastosuję ją w przyszłości jeszcze nie raz :-)
Porady dla początkujących:
1.
Nie stresuj się dietą! – nie denerwuj się, że
nie ma na niej co jeść. Tak naprawdę jedzenia jest mnóstwo, wszystko zależy od
Twojej wyobraźni. Wierz mi na pewno nie będziesz głodny!
2.
Potraktuj tą dietę jak wstęp do nowego lepszego
życia pełnego słońca i radości!
Miej świadomość, że z każdym dniem będziesz czuć się lepiej, będziesz wstawać z
radością i mieć więcej energii, a wszelkie choroby i problemy zdrowotne po prostu
znikną! To napawa nadzieją oraz dodaje sił i radości podczas postu :-)
3.
Przygotuj się do diety. Zbierz pomysły na posiłki,
rozpisz sobie dania poszczególne dni i/lub pory dnia.
4.
Przygotuj ciało do postu. Już kilka dni
wcześniej odstaw kawę, czarną herbatę, słodycze, niezdrowe przekąski, mięso,
tłuszcze rafinowane lub trans. Stopniowo odstawiaj wszystkie „złe” produkty. Bedzie
ci łatwiej przejść pierwszy dzień, jak i kolejne. Unikniesz drastycznego
kryzysu ozdrowieńczego.
5.
Zrób sobie listę zakupów. Wypisz wszystkie
warzywa i owoce, które możesz konsumować, z których przygotujesz swoje dania i
zrób dokładną i dosyć dużą listę zakupów.:)
6.
Po prostu zacznij! Nie obawiaj się :) Wyobrażaj sobie siebie
po poście! Życie
jest piękne!!! :-)
7.
Pamiętaj, żeby w trakcie diety się ruszać!
Odpowiednio do Twoich możliwości. Ja jestem trenerem i prowadziłam takie same
treningi jak prowadzę na co dzień. Zatem i Ty możesz iść na spacer, rower,
pobiegać lub poćwiczyć. Nie mówię, żeby się wykańczać, ale żeby pobudzić tempo przemiany materii i się
dotlenić :-)
8.
Relaksuj się, odpoczywaj, nie stresuj, wysypiaj
się, medytuj, w razie potrzeby idź na masaż :-)
W następnym poście
postaram się zebrać wszystkie posiłki jakie przyrządzałam i jakie polecam :-)
Wiosna to idealny
czas na post i oczyszczanie! Nie zastanawiaj się dłużej :-) Działaj!!!!!!!!
Hej, fajny blog. Dziękuję za podsumowanie. Ja chciałabym zacząć za 4 tyg. Tak na 2 lub 4 tyg. Zaczęła bym już ale z lekarz znalazl u mnie w piersiach torbiele i chciał żebym brała ziolowy lek mastodynon. Chyba wiec musze zaczekać. .. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń